Jakiś czas temu pewien czytelnik bloga napisał pod jednym z postów, że chociaż Polską wsią stoi, to stodoły na wesele nie uraczymy. Nie wiedział jeszcze jak bardzo się myli :) Wiem, ciągle piszecie i pytacie gdzie można zorganizować wesele w stodole i większość z Was jest naprawdę rozczarowana swoimi poszukiwaniami. Bo w internecie mimo wszystko nie jest łatwo trafić na perełki!
Ale drodzy czytelnicy, wszystkie miłośniczki wiejskich wesel i niedowiarki uwierzcie mi: są w Polsce miejsce na widok których myślicie, że właśnie się ziściły wasze ślubne, rustykalne marzenia :) Może nie ma ich dużo, może trzeba się trochę naszukać, ale naprawdę są i robią lepsze wrażenie niż tysiąc amerykańskich stodół razem wziętych! :) Zabieram Was dziś w podróż do malutkiego Oryszewa, do
Osady Młyńskiej, gdzie spotyka się wszystko co najlepsze jeśli chodzi o wiejskie śluby: stodołę z bajki, jabłkowy sad i niesamowitą gościnność właścicieli!
Kiedy przyjechałam do Oryszewa i przekroczyłam bramy Osady Młyńskiej pomyślałam sobie: Jestem w ślubnym niebie! Na środku ogromnego podwórza tliło się jeszcze ognisko z poprzedniego wieczora, w oddali prześwitywał ekologiczny sad, a po mojej prawej stronie stał ceglany, ośmiokątny budynek, który wyglądał jak żywcem wyciągnięty z toskańskich winnic. Pomarańczowy mur błyszczący w słońcu nieśmiało oplatał bluszcz, a moje oczy robiły się raz po raz coraz bardziej okrągłe na widok starych kół od wozu, emaliowanych kanek i haftowanych poduszek, które wyłapywałam w różnych miejscach. Naprawdę już w tym momencie mogłabym poczuć, że nie może być lepiej! :) A jednak, wszystko co najlepsze było jeszcze przede mną!
Stodoła, która stoi w Osadzie jest piękna i właściwie żadne słowa nie wyrażą mojego zachwytu nad nią :) Wyobraźcie sobie, że wchodzicie do ogromnego budynku, którego cała konstrukcja jest drewniana, nad waszymi głowami zwisają żyrandole zrobione ze starych wiklinowych koszy, wszędzie ustawione są ławy nakryte koronkowymi serwetami, a całość zdobi niesamowita ilość ziół splecionych w wielkie wieńce. Wystrój dopełniają stare czajniki, beczki, butelki i słoje z domowymi przetworami, cynkowe balie i rodzinne portrety. Na stołach znajdujecie jesienne dekoracje przygotowane z polnych kwiatów i ostatnich darów lata w postaci wielkich dyń, rumianych jabłek i kolorowych liści. Jest tu tak klimatycznie, że siadam na chwilę przy jednym ze stołów i chłonę tę sielską atmosferę z zachwytem przez dobrych kilkanaście minut!
W Osadzie jest po prostu cudnie! Można tam poczuć się naprawdę magicznie. Sympatyczni właściciele, czyli pani Gosia i pan Tadeusz swoją gościnnością nas zawstydzają :) W ciągu parunastu minut zastawiony zostaje dla nas stół z osadowymi przysmakami, ognistymi ogórkami i domowym smalcem. Wszystko podane z niesamowitą dbałością o szczegóły, którą tak bardzo lubię! Zresztą to sympatyczne małżeństwo przypomina mi trochę moich rodziców :) On twardo stąpający po ziemi dbający o ekonomiczny aspekt przedsięwzięcia, Ona trochę bujająca w obłokach florystka, która pilnuje i nadaje całości klimatu i rodzinnej atmosfery :) Wspólnie, stare rozpadające się rodzinne gospodarstwo zamienili w jedno z najlepszych miejsc do organizacji wiejskich wesel jakie widziałam w Polsce!
Historia Osady jest bardzo bogata. W ośmiokątnym ceglanym budynku znajdował się najprawdopodobniej XVIII-wieczny młyn, którego ślady po dziś dzień możemy oglądać we wnętrzu. Obecnie z kominkiem i kilkoma łóżkami stanowi strefę odpoczynku dla właścicieli i gości.
Z całą pewnością mogę Was zapewnić, że Młyńska Osada największe wrażenie robi na żywo i każdy kto
szuka stodoły powinien się tam udać. Budynek jest ogromny, bo pomieści nawet 200 osób czyli na wasze wielkie wiejskie wesele będzie jak znalazł :) Drewniany parkiet sprawi, że goście nie poniszczą butów, orkiestra natomiast gra na specjalnym podwyższeniu. Jedzenie jest pyszne, bo domowe, a dekoracje dopieszczone w każdym calu! Teren kapiący zielenią więc gdyby ktoś planował nocleg w namiotach miejsce znajdzie bez problemu :) Cała infrastruktura jest na miejscu, więc nie martwcie się ani o kuchnię ani o toalety (zresztą wykończone w podobnym klimacie). Co najważniejsze, Osada znajduje się naprawdę blisko Warszawy, w okolicach Żyrardowa, a dojedziecie do niej prosto z A2.
Do Osady trzeba po prostu przyjechać i się rozkoszować! Zazdroszczę wszystkim, którzy swoje wielkie, wiejskie wesela zorganizują właśnie tam! :)
Photo: Michał Twardoń