Jakieś sto lat temu obiecałam Wam, że pokażę jakie Save the Date wybraliśmy dla naszych gości :) Nie powiem, miałam tu trochę szczęścia, bo udało mi się je wygrać w konkursie, ale pomysł był mój :) Gdy mieszkałam jeszcze na Majorce, moja amerykańska współlokatorka Marisa powiesiła jednego dnia na lodówce magnes z datą ślubu swoich przyjaciół. Jeszcze wtedy nie miałam zielonego pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak Save the Date, a tym bardziej w postaci magnesów, ale muszę przyznać, że był to bardzo uroczy pomysł na powiadomienie gości o zbliżającym się ślubie. Codziennie otwierając lodówkę patrzyłam na tę słodką parę, która zapraszała na swój wielki, amerykański ślub, który miał odbyć się w Meksyku! To było dla mnie kolejne zaskoczenie, ale dla Marisy nie było w tym nic dziwnego. Dziś też mnie już to nie szokuje, bo średnio co czwarty ślub na amerykańskich blogach opisany jest jako "destination wedding" i ma miejsce na Hawajach, w Meksyku, czy innej Tajlandii. Kto bogatemu zabroni :)?
Wracając do naszych Save the Date :) Chciałam, żeby były ze zdjęciem i miały kredowe tło, bo takie akcenty chcę włączyć do naszych dekoracji. Miały być proste i przyjazne i mam nadzieję, że takie są :) U większości gości wiszą już na lodówkach, a pozostali muszą być bardzo cierpliwi i wyrozumiali - wiecie jaka jestem roztrzepana :) Podobają się :)?
Magnesy zamawialiśmy w
www.magnetcards.pl
Ja codziennie na was patrzę otwierając lodówkę :D Magnes jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńŚlubujecie dwa tygodnie przed nami. Śledzę blog z zapartym tchem i czekam na więcej! :)
OdpowiedzUsuń