Pamiętam jak w październiku 2012 roku zaczynałam tworzyć Moje Wielkie Wiejskie Wesele. Nie miałam zielonego pojęcia o stronach i blogach, a moja znajomość internetu ograniczała się do poszukiwania rozwiązania każdego problemu w wyszukiwarce Google'a. Na początku powstało coś co wyglądem nawet nie nawiązywało do tego co dziś możecie oglądać, myliły mi się czcionki, zdjęcia wskakiwały tam gdzie chciały, a pewnego dnia usunęłam nawet cały przygotowany przeze mnie szablon bloga. Zaczynałam więc wszystko od początku, moje zmaganie można by nawet porównać do walki z wiatrakami.
O blogu nie wiedział nikt. Zwyczajnie się go wstydziłam. Jedynie Michała wtajemniczyłam w całe przedsięwzięcie, a on wspierał mnie dodając urocze komentarze pod każdym nowym postem. Potem krąg zainteresowanych powiększył się o Zosię i naszego znajomego księdza Radka. Tak, tak wiem, to dziwne, że księdzu opowiadałam o ślubach, ale Radek trzymał kciuki za mój biznes i zachęcał mnie ogromnie, bym blogiem pochwaliła się na większym forum. Wiadomo, ludzie będą sobie gadali co chcą, ale czemu ma nas to odciągać od robienia tego co naprawdę kochamy?
O blogu nie wiedział nikt. Zwyczajnie się go wstydziłam. Jedynie Michała wtajemniczyłam w całe przedsięwzięcie, a on wspierał mnie dodając urocze komentarze pod każdym nowym postem. Potem krąg zainteresowanych powiększył się o Zosię i naszego znajomego księdza Radka. Tak, tak wiem, to dziwne, że księdzu opowiadałam o ślubach, ale Radek trzymał kciuki za mój biznes i zachęcał mnie ogromnie, bym blogiem pochwaliła się na większym forum. Wiadomo, ludzie będą sobie gadali co chcą, ale czemu ma nas to odciągać od robienia tego co naprawdę kochamy?
Początki nie były łatwe. Zdecydowanie. Boimy się opinii innych ludzi, naszych bliskich, często boimy się nawet tego co sami o sobie będziemy mogli pomyśleć. Bo wcześniej, nigdy do głowy by mi nie przyszło by pisać bloga i opowiadać ludziom o moich pomysłach na ślub, wesele i życie osobiste! Gdyby ktoś powiedział mi dwa lata temu, że tak będzie wyglądał mój każdy dzień, zaśmiałabym się mu w twarz. Przecież to nie ma sensu. To do mnie w ogóle nie pasuje, ale tym bardziej, nie potrafię tego zrobić. Jestem komputerowym beztalenciem, a gdybym mogła pisałabym wszystko ręcznie. Zresztą paraliżuje mnie strach przed każdą negatywną opinią, ktoś mnie będzie oceniał, wytykał palcami, albo co gorsza szeptał za plecami "e, to ta od wesela w stajni". Ja wolę spokojne życie, stanie z tyłu i obserwowanie. Nie wychylam się.
Ale przecież czasem przychodzi w życiu taka chwila, w której w naszej głowie rodzi się jakieś marzenie. Okazuje się, że jest coś co spędza nam sen z powiek. Że nie możemy zasnąć myśląc o czymś innym, a pierwsza myśl po przebudzeniu związana jest właśnie z tym czymś. Nazwijcie to obsesją, czy psychozą, dla mnie to jest po prostu marzenie. Tak nierealne i odległe, że aż sami stajemy się dla siebie przeszkodą na drodze do realizacji. Bo wchodzi strach i obawa przed wyśmianiem i porażką. I stajemy wtedy przed dylematem, mamy dwie możliwości: albo pozostanie ono na zawsze tylko marzeniem, albo stanie się rzeczywistością. Co wybieracie?
Ale przecież czasem przychodzi w życiu taka chwila, w której w naszej głowie rodzi się jakieś marzenie. Okazuje się, że jest coś co spędza nam sen z powiek. Że nie możemy zasnąć myśląc o czymś innym, a pierwsza myśl po przebudzeniu związana jest właśnie z tym czymś. Nazwijcie to obsesją, czy psychozą, dla mnie to jest po prostu marzenie. Tak nierealne i odległe, że aż sami stajemy się dla siebie przeszkodą na drodze do realizacji. Bo wchodzi strach i obawa przed wyśmianiem i porażką. I stajemy wtedy przed dylematem, mamy dwie możliwości: albo pozostanie ono na zawsze tylko marzeniem, albo stanie się rzeczywistością. Co wybieracie?
Okej, po dwóch miesiącach spróbowałam, udostępniłam info o blogu na Facebooku. Znajomi śmiali się z tego, że jestem "rustykalna", a w domu będę miała same zardzewiałe rzeczy. Ale jakoś wszyscy to zaakceptowali, a ja przeszłam z tym do porządku dziennego. Życie mi się nie zawaliło, a nawet gdy ktoś z ironią uśmiechnie się na mój widok, wkładam dumę do kieszeni, bo wiem, że ja osiągnęłam już swój sukces.
Dzisiaj mija 9 miesięcy od opublikowania pierwszego posta na blogu. W zeszłym miesiącu odwiedziło mnie ponad 2300 unikalnych użytkowników, którzy w maju 10 tysięcy razy wyświetlili bloga. Może jeszcze daleko mi do innych ślubnych stron, ale i tak czuję, że coś osiągnęłam, a inni w tym czasie ciągle stoją w miejscu i się ze mnie śmieją. Tym, którzy mnie wspierali i są stałymi czytelnikami Wiejskiego Wesela ogromnie dziękuję! Wspaniale jest czytać o Waszych planach i widzieć jak uważnie śledzicie moje posty :) To wszystko dzięki Wam i dla Was!
A tak poza tym, pamiętajcie:
Buziaki!
Sonia
Bardzo ciekawe są takie posty "od podszewki" (świetna seria!), bo potwierdzają, że nasze wyobrażenia często mijają się z rzeczywistością. Ja trafiłam do Ciebie, kiedy blog wyglądał już świetnie i nawet nie pomyślałabym, że początki były trudne! ;) Ja się oswajałam z pomysłem założenia bloga przez kilka miesięcy, ale ostatecznie stwierdziłam, że niewiele mam do stracenia. I nie żałuję! :) Pozdrawiam i trzymam kciuki za dalszy rozwój bloga i Twoich planów!
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję za tak miłe słowa i wsparcie :) Jak widać dla wielu z nas to nie jest prosta decyzja! Cieszę się, że ty też założyłaś bloga, fajnie obserwować jak twoja strona nabiera rumieńców z każdym dniem! I z pewnością dla Ciebie też to jest świetna zabawa. Buziaki :*
UsuńSoniu, masz przeogromny dar i bardzo cieszy mnie to, że się nie poddałaś...że robisz to co kochasz...że sprawia Ci to przyjemność... a dla nas Twoich wiernych czytelniczek, przyszłych mężatek jesteś inspiracją, przeogromnym wsparciem...i nie martw się opinią innych...życzę każdej z nas takiej odwagi i uporu:) od dziecka wiedziałam, że kiedyś będę Panną Młodą i mam nadzieję, że z Twoją pomocą ten dzień będzie najpiękniejszym..ba ja to wiem:) a wiec moc uścisków:*
OdpowiedzUsuńSoniu,
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki i zazdroszę ślubu, który wciaż przed Tobą i odwagi do realizacji marzeń. Po cichu liczę na wspólną rozmowę o ślubach ...ehhhh
Pozdrawiam
Ewa P.
Ewa, nie wiedziałam, że chcesz ze mną rozmawiać o ślubach! W takim razie czekam na tę rozmowę :) Pozdrowienia
UsuńHey Sonia, zupełnie przypadkime natknęłam się na Twoją stronę, ale bardzo mnie to cieszy, gdyż niezwykle podoba mi się Twój styl, wybórw zdjęć i przygotowanie artykułów. Będę od dziś stałym bywalcem :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do lektury ślubnej w stylu DIY na moim blogu: http://kreatywnyslub.com/
Pozdrawiam
Ania
Dopiero teraz trafiłam na bloga i nadrabiam wszystkie posty ;) Chociaż bardzo podobają mi się tego typu wesela sama będę miała bardziej tradycyjne, w którym jednak mam zamiar wyrazić siebie a Twój blog to kopalnia pomysłów i pięknych inspiracji
OdpowiedzUsuńGratuluję!
trzeba bardzo lubić takie tematy.
OdpowiedzUsuń