Oglądam czasem takie śluby, które chociaż nie są bardzo wymyślne, wyglądają po prostu perfekcyjnie. To jest właśnie jeden z tej kategorii, które zaskakują prostotą, spójnością, harmonią i takim niewymuszonym luzem. Które zachęcają, by usiąść przy stole, porozmawiać ze znajomymi, pośmiać się, potańczyć, zjeść kawałek tortu i dobrze się bawić :) Nie ma przepychu, nie ma rzędu druhen, nie ma ogromnego wianka na głowie, wzorzystych obrusów i piętrowych tortów. Nie ma tysięcy detali, palemek w drinkach, winietek, czy menu. Nie mówię oczywiście, że tego nie lubię :) Ale po prostu z takich zdjęć jak te poniżej bije ciepło i rodzinna atmosfera, bo jest skromny bukiet, lniany bieżnik na stole, garść stokrotek w wazoniku, kłosy zbóż i nagi tort z owocami. Jest po prostu bardzo sielsko i przyjemnie :)
Photo: Leo Patrone
Im prościej, tym piękniej. Ja uwielbiam sukulenty bukietach.
OdpowiedzUsuńFajny blog, będę tu często zaglądać stosować się do rad.
OdpowiedzUsuń