Powtarzałam milion razy, ale ciągle mi się nie znudzi - nie ma na świecie lepszego ślubnego fotografa od Jose Villi :) Nikt nie potrafi tak jak on uchwycić eteryczności i ulotności tych wyjątkowych chwil. Nikomu innemu nie zapłaciłabym za zdjęcia tyle co jemu. Nikogo innego nie całowałabym po rękach bardziej niż jego gdyby zrobił zdjęcia mojego ślubu :) Oczywiście, troszkę przesadzam, ale Jose jest moim mistrzem i każda jego sesja to jak oglądanie dzieła sztuki. Ten ślub sfotografowany w Meksyku, chociaż elegancki i wytworny, ciągle pozostaje ciepły i rodzinny. Może ktoś mi zarzuci, że jest mało wiejsko, mało rustykalnie, ale kochani, przecież rustykalnie to nie znaczy tylko z jutą i stodołą. Jest przecież przeuroczy osiołek, są wiklinowe kosze na prezenty, kwiaty we włosach, koronki, gałązki jeżyn na torcie. To jest właśnie moja współczesna definicja ślubnej wiejskości :)
Photo: Jose Villa
ahh piękny ślub:)
OdpowiedzUsuńte połączenia delikatnego welonu z kwiatami, wstążkami i warkoczem totalnie mnie urzekły
OdpowiedzUsuńPiękny ślub, wszystko perfekcyjnie dopracowane i przepiękna Panna Młoda.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, te wstążki robią ogromną robotę :)))
OdpowiedzUsuń